Od czego chciałabym zacząć?
może po prostu od tego że jestem kobietą z imieniem i że niczego we mnie nie zmieniły moje tatuaże.
Jestem Anna, mieszkam niedaleko i z chęcią opowiem Ci o tym co czuję kiedy pytasz: "po co to wszystko".
Moja mama nie lubi moich tatuaży. Pierwszy który pojawił się na mojej dłoni doprowadził do tego że nie rozmawiałyśmy dobrych parę dni.
Rozumiem, jesteśmy z innych czasów, kiedy ona była młoda tatuaże nosili tylko kryminaliści... (bynajmniej, tak mówią ludzie 'tamtych czasów') ale nie zrozumiem nigdy dlaczego decyzja o zrobieniu sobie tatuażu nas poróżniła, wolałabym by uszanowała podjętą przeze mnie już pełnoletnią decyzję zamiast zadzierać nosa.
Potem było jeszcze gorzej. Każdy kolejny prowadził do coraz większych wyrzutów z mojego sumienia, a przecież kocham to co na sobie noszę!
Chciałabym być dobrą córcią, ale cóż poradzę że nie dla mnie, krótka lateksowa mini, bluzka co odsłania pępek i seksi białe kozaczki... (blech) wolę siebie taką jaka jestem.
pytasz po co mi to? nie mam dla Ciebie prostej odpowiedzi! moje życie bywało różne. Nie od zawsze byłam tą dużą Anną, nie od zawsze wiedziałam że droga którą idę prowadzi mnie do miejsca w którym właśnie jestem.
Kiedy byłam mała bawiłam się z siostrą i koleżankami jak każda inna dziewczynka. W prawdzie, lubiłam w samotni pisać wiersze i bywało że stroniłam od innych by zamykać w słoikach swoje 'chemikalia' a zamiast kołysać lalki wolałam chodzić po drzewach (nie jedna blizna na ciele mi przez to została:)) ale nie było to chyba aż tak dziwne!
i pamiętam że już wtedy marzyłam by mieć "taki sam, ale prawdziwy" (tatuaż oczywiście)
I tak właśnie sobie rosłam i rosłam, przeżywałam wzloty i upadki. Jak to bywa u nastolatek, płakałam nocami za tymi wszystkimi 'łamaczami serc' a była ze mnie kokietka nie mała, więc moje serduszko często cierpiało, ale też szybko znajdowało pocieszenie! A kiedy zaczęłam dojrzewać, uspokoiło zapędy i przystanęło na panie M. to od niego wszystko się zaczęło. Kiedy zostałam sama po dość intensywnym we wszystkim związku pogubiłam się lecz odnalazłam... Uwierzyłam że NADZIEJA UMIERA OSTATNIA! poznałam mojego S dla którego wciąż oddycham, który jest mimo wszystko! i postanowiłam ten etap mojego życia na stałe gdzieś zapisać. Znalazłam IDEALNE miejsce - na własnym ciele!
Mój pierwszy tatuaż nie jest bez powodu, dla tego nigdy nie będę go żałować! i właśnie o tym mówi mój drugi tatuaż, trzeci zrobiłam bo znalazłam kolejną odpowiedź jak żyć i co jest dla mnie ważne! czwarty kiedy bałam się że mogę Go stracić, piąty nie ma ukrytych treści, ale nie jest też zbędnym impulsem!
jest zobrazowaniem moich marzeń, zainteresowań.
Po to właśnie się tatuuje, żeby nie zapomnieć, no a poza tym uważam że jest to swojego rodzaju ozdoba, wiem że nie jestem jedyna, ale wiem też że nie mało jest osób które będą negować moje zadanie, stwierdzą że to głupota, że od zapisywania są dzienniki, pamiętniki, blogi itp a do podobania, jest wiele innych rzeczy. Świat byłby nudny gdybyśmy wszyscy myśleli jednako.
Pozwólcie mi nie myśleć o tym jaką będę musiała założyć suknie ślubną by nikogo nie zgorszyć i nikogo nie urazić. Kiedy już przyjdzie na mnie pora, na pewno wybiorę biel, w której będę wyglądać cudownie u boku mężczyzny, który nie będzie analizował mojego ciała i postrzegał go przez pryzmat tego co na nim narysowałam i który nie pomyśli nigdy o tym, że moje tatuaże uczynią mnie brzydką panną młodą
lub złą matką. Teraz jeszcze nie wiem czy macierzyństwo mnie nie przerośnie ale wiem na pewno że gdyby tak się stało nie była by to wina tatuaży. Jeśli moje dziecko spyta mnie 'mamo co to?' odpowiem, może nawet pobawię się w tatuatora i narysuje mazakiem śmieszną minkę mojemu dziecku na rączce lub nakleję tatuaż z gumy. A kiedy dorośnie i przyjdzie do mnie powiedzieć że też chciałby się 'wydziarać' na pewno podejmę rozmowę w której wyjaśnię by nie było to jego 'widzimisie' a przemyślana decyzja.
w salonie będę chciała trzymać je za rękę!
A kiedy będę stara a moje ciało pomarszczy się, tatuaże zblakną i może zmienią swój kształt stanę przed lustrem, uśmiechnę się i westchnę za młodymi pięknymi czasami!
A więc jak to z tymi tatuażami jest?
Mam ich kilka i śmiało mogę stwierdzić że to co zmienia moje ciało nie zmienia mego wnętrza. żaden z tych rysunków nie uczynił mnie gorszą,
Dlatego bardzo żałuję że wiele jest jeszcze osób które patrzą na tatuaże jak na stemple więzienne i że wciąż jeszcze malunki te powodują ulewę głupich pytań i bezsensownych obaw o nasze życie. Jesteśmy 'inni' lecz mamy się świetnie!
NIE OCENIAJ PO OKŁADCE!
ps. a jak to z wami jest, macie tatuaże?
pokażcie!
powiedzcie czy dla was też czasem ktoś bywa z tego powodu okrutny.